Stara Waśń
OpowieśćRegulaminGaleriaKontaktNowościZwycięzcy

Powrót 

Powrót do spisu opowiadań

MIÓD I ŻELAZO


Wczesnym świtem, gdy okoliczne wzgórza są skąpane jeszcze mgłami, można w ciszy i spokoju przemyśleć strategię na najbliższe bitwy ... Takich będzie coraz więcej, pomyślał Wilk, dzisiaj pierwsze podjazdy drogich sąsiadów odważyły się podjechać w okolicę jego włości. To zdarzyło się pierwszy raz od dawna. Cóż, przynajmniej nie będzie tak nudno moim wojownikom. Wiadomo przecież że armia bez wojny gnuśnieje. Ze zdziwieniem zauważył, że chyba tęskni do dawnych czasów gdy codziennie była przynajmniej jedna bitwa. Człowiekowi nigdy los nie dogodzi ... Zastanawiał się jak tym razem będzie wyglądała bitwa Ragnaroku. Odkąd odkrył, że wszyscy w Świecie Starej Waśni są zabawką demonów wojny i po nieudanej próbie przeciwstawienia się ich potędze, nastawił się na ich grę. Może zasady nie są jego ale wystarczy je dobrze poznać by nie stać się żerem silniejszych. Czasem można ugrać coś dla siebie ... Szczególnie gdy ma się dobrych sojuszników i kilka pomysłów ...

Stara Waśń

Przybywajcie więc sąsiedzi, miód i żelazo czekają ...
Stary wojownik wyszedł przed swoją chatę. Dzisiaj wstał wyjątkowo wcześnie. Coś go całą noc dręczyło, często się budził nie wiadomo dlaczego, więc za którymś razem postanowił po prostu wyjść na świeże powietrze. Było jeszcze kilka chwil do świtu.
- Dobra pora by kłaść się spać po ostrej popijawie, a nie wstawać - pomyślał - Ech, chyba naprawdę się starzeję.
Popatrzył wokół, zupełnie nic się nie działo ... Nie miał pojęcia co mogło go wyrwać ze snu. Za zwyczaj, na wojennych wyprawach, podobne uczycie niepokoju towarzyszyło mu tylko w noc przed bitwą. Tutaj jednak nic nie zapowiadało podobnej zabawy.
Nagle, na łące pod lasem zauważył jakiś ruch, W pierwszej chwili pomyślał że to jakaś sarna, one lubią o tej porze podjadać trawę krowom, jednak nie, to była ludzka postać ...
- Ki Leszy? Zmysły, chociaż stare, to jednak mnie jeszcze nie mylą ...
Postać zbliżyła się na odległość strzału z łuku. Przez chwilę przyglądała się wojownikowi i powoli sięgnęła po łuk.
- Chce mnie zastrzelić? - Wilk ze zdziwieniem patrzył na poczynania nieznajomej, dało się już rozróżnić płeć z tej odległości. - Powinna to robić szybciej i może bardziej skrycie ... tfu, o czym ja myślę zamiast się chować ...
Wreszcie przełamał dziwne odrętwienie i spróbował się cofnąć za drzwi. Usłyszał cichy świst i zobaczył strzałę wbitą we framugę drzwi, tuż przy swojej twarzy. Był do niej przyczepiony skrawek materiału.
Zerknął w stronę łuczniczki. Zniknęła, na łące była już tylko mgła ...
- Coś czuję że nuda się kończy - wyrywając strzałę nie hamował uśmiechu na twarzy - coś się zaczyna.
Stary wódz siedział wpatrzony w ogień ogniska. Niezbyt wesołe myśli snuły się po jego głowie. Od czasu gdy dostał wiadomość od tajemniczej łuczniczki minęło wiele dni, ba, nawet wiele nowi księżyca, a on nadal nie rozwiązał problemu który ta wiadomość przyniosła. Były to bowiem ważne i trudne sprawy, jego żona, teraz wiedźma puszczańska, donosiła że pojawiły się nowe artefakty (cokolwiek by to znaczyło ...) w ich grze z demonami wojny. Jeśli chciał mieć jakieś szanse musiał jak najszybciej je odnaleźć i wykorzystać do zwycięstwa, zanim zrobią to jego rywale. Łatwo powiedzieć ... jak najszybciej ale jak to zrobić? Odkąd jego syn zajmował się własnymi sprawami na swoich włościach, on nie miał na nic czasu. Wyjechać gdzieś na poszukiwania? To równało się ze straceniem wszystkiego o co tyle czasu walczył. Kto przypilnuje chłopów? Kto pogoni niewolnych do roboty?
Gdyby tak wysłać kogoś na wyprawę? Tylko kogo? Wszyscy wolni mieszkańcy jego włości mieli na głowie rodziny, a ci co nie mieli biegali za młódkami aby to jak najszybciej nadrobić. Jarl uśmiechnął się, on sam by tak na ich miejscu robił ... Jak rozwiązać ten problem?
Z rozmyślań wyrwał go odgłos śpiewu z chałup niewolnych. Po Szczodrych Godach zostało wiele jedzenia więc pozwolił też i im się zabawić, a co tam. Niech poznają Szczodrość tego święta. Podszedł do najbliższej chałupy i przypatrywał się chwilę bawiącym się ludziom. Niektórych na wiosnę będzie trzeba uwolnić, wystarczająco długo już służą, a jeszcze przyjdzie im chęć się zbuntować? Po co tracić ręce do pracy, tak dostaną kawałek ziemi, będą dalej harować, a jemu płacić podatek. Wszyscy będą szczęśliwi. Niewolni nie mają rodzin, marzą tylko o wolności ... hmmm. Tak, czuł że to może być to. Rozwiązanie problemu. Tylko nie może tak po prostu wysłać któregoś na wycieczkę. Wolność zdobyta zbyt łatwo nie smakuje jak ta wywalczona.
Chyba miał plan jak to zrobić ...
Nie zastanawiając się dłużej wszedł na środek izby gdzie trwała w najlepsze biesiada. Niewolni umilkli jak nożem uciął, na widok swojego jarla. Jego pojawienie się zaskoczyło wszystkich. Coś musiało się stać! Po głowach przeleciały szybkie rachunki grzechów, czyżby to koniec zabawy i teraz czeka ich kara?
Wilk popatrzył po twarzach i jakby domyślając się ich trosk szybko powiedział:
- Spokojnie, zaraz będziecie się bawili dalej jednak może przyjmiecie i mnie do towarzystwa?
Niewolni z zakłopotaniem, nieśmiało zaprosili go do zabawy. Ktoś ustąpił najwygodniejszego miejsca, ktoś podał kubek miodu, inny kawał mięsa.
Wojownik wypił łyk, zakąsił mięsem ...
- Dobre, tylko chyba za mało wam zostało. Hej! Staż! Przynieście ze dwie beczki z mojej piwnicy i o mięsie nie zapomnijcie!
Tłum nagrodził wrzawą decyzję. Wilk wiedział że teraz będzie mógł spokojnie przeprowadzić swój plan. Musiał wybrać spośród nich najlepszego by wysłać go na poszukiwania. Największą bolączką jego zwiadów było notoryczne upijanie się wojowników w przydrożnych karczmach, zbyt często wracali z pustymi rękami, czasem nawet przywożenie wozem przez jakiegoś chłopa. Odszukanie świętych przedmiotów było zbyt poważną sprawą by dłużej polegać na tych pijusach. Zdawał sobie sprawę, że nie jest w stanie zabronić nikomu picia trunków po drodze, zwykła woda była zbyt często zatruwana by ryzykować picie jej z nieznanych źródeł. Więc trzeba spróbować z innej strony.
- Słuchajcie, z okazji Szczodrych Godów postanowiłem też być szczodry. Mam dla was świąteczną zabawę, Właściwie to nawet turniej. Wygrać można wolność!
Znów wszyscy umilkli.
- Tak, dobrze słyszeliście. Będzie trzeba wykonać kilka zadań, a ten który wygra zostanie wolnym człowiekiem i będzie mógł pracować dla mnie za godziwą zapłatę.
Pierwszym zadaniem będzie Bitwa miodowa. Kto najwięcej wypije i zachowa względną jasność umysłu, wygra pierwsze zadanie.
Niewolni wrzaskiem radości oznajmili że to był doskonały pomysł.
Do turnieju zgłosiło się trzech niewolnych. Właściwie to chętnych było dużo więcej ale większość trzeba było od razu wykluczyć. Imprezowali już od kilku godzin i każdy łyk miodu więcej groził natychmiastowym odpłynięciem w niebyt.
Tych trzech nie tylko stało o własnych siłach ale też dosyć trzeźwo patrzyło na otoczenie. Widać zaprawieni w boju ...
Jarl kazał przynieść trzy miecze i nowe wynalazki z dalekich krain, zwane kieliszkami. Służba ustawiła na ostrzu każdego miecza te nowomodne zabawki i zaczęła napełniać jakimś przeźroczystym, lekko brązowym płynem.
- Tak, to nie jest miód. - Wilk pospieszył z wyjaśnieniem - To byłoby zbyt łatwe. Kazałem nalać napój który dostałem od kupca ze wschodu. Wyrabiają go w głęboko ukrytych osadach w nieprzebytych puszczach. Receptura tworzenia tego napitku jest tajemnicą przekazywaną z ojca na syna, a każda próba jej wykradzenia karana jest klątwą śmiertelnej choroby zwanej Kacem. Podobno wielu już na to cierpiało i niewielu przeżyło. Także nieumiejętne korzystanie z uroków picia grozi zapadnięciem na tę chorobę. Muszę więc was ostatni raz ostrzec, pijecie na własne ryzyko. Nie bez kozery nazywają to Duch Puszczy ... podobno chodzi o to że kto tego za dużo wypije tego Duch opuści ... tylko tak ładnie brzmi. - popatrzył na twarze zawodników. Ich pewność siebie chyba zmalała znacznie - Zaczynajcie zatem!
Pierwszy wystąpił młody niewolnik o rysach typowo słowiańskich. Widocznie dostał się do niewoli przy jakiejś lokalnej potyczce. Śmiało podszedł do wojownika trzymającego miecz z Duchem. Szybkim ruchem wychylił zawartość pierwszego kieliszka, drugiego, trzeciego ... przy piątym zbladł! Widać było że to młodzieńcza buta pchnęła go do walki. Myślał że jest z żelaza, jak każdy młody, przeliczył się jednak. Bladość lic szybko przeszła w zieleń. Zdążył tylko wyrzęzić: To zabija ... Padł tam gdzie stał.
Pozostali śmiałkowie z niepewnymi minami patrzyli jak go wloką na bok.
- Mam nadzieję że nie stchórzycie - Wilk przypomniał im po co tutaj są.
Drugi zawodnik był znacznie starszy i większy, szczególnie w okolicy brzucha ... Jego sinawy nos i czerwone policzki świadczyły o nie jednej pijackiej bitwie. Ciekawe czy próbował już swoich sił z Bimbrem (bo tak też znawcy nazywają tajemniczy płyn).
Sięgnął po kieliszek, jednocześni drugą ręką chwycił połać ociekającego tłuszczem mięsiwa. Znów, jak poprzednik śmiało wlał w siebie pierwszy kieliszek, tylko z tą różnicą, że od razu zakąsił sporym gryzem mięsa. Potem następny kieliszek i tak dalej. Przy siódmym powtórzyła się sprawa kolorów twarzy, biel zieleń ... i gładkie spłynięcie na twarde klepisko.
- To przez liczbę siedem - ktoś z tyłu szukał wyjaśnienia porażki - to magiczna liczba przecie ...
Trzeci zawodnik był znacznie starszy od swoich poprzedników. Wysoki, masywny, dość szeroki w barach. Gęstą i długą brodę przetykały pasma siwizny.
Podobnie jak poprzednicy śmiało chwycił kieliszek, w przeciwieństwie do nich, on najpierw zaczerpnął głęboko powietrza i jednym ruchem wlał w siebie zabójczy płyn.
Jarl nie wiedzieć czemu, sam sobie się dziwiąc, może to była jakaś solidarność starszych ludzi, zaproponował gestem zakąskę.
- Po pierwszym nie zagryzam - niewolny odmówił jedzenia.
Wychylił drugi kieliszek, tak samo najpierw nabierając powietrza.
Wilk znów podsunął mu mięso, a on tylko popatrzył i sięgał już po następny kieliszek.
- Po pierwszym antałku nie zagryzam ...
Potem poszło szybko, wdech, łyk , wdech , łyk.
Nagle kieliszki na mieczu okazały się puste. Stary niewolnik rozglądał się po otoczeniu z miną dziecka któremu skończyły się słodycze. - Brawo! - wódz radośnie krzyknął, wreszcie będzie miał kogo wysłać na trasę miedzy zabójczymi karczmami - Wygrałeś! Możesz oprócz obiecanej wolności i pracy prosić o co zechcesz ... Tak w ogóle powiedz skąd pochodzisz.
- Panie, ja ze wschodu, z puszczy ... a poprosiłbym o coś mocniejszego do picia bo tym rozcieńczonym bimbrem tylko apetyt podrażniałem ...
- Żeby nie wydawało wam się że życie na zabawie polega i miodem płynie, druga część turnieju jest dla prawdziwych wojowników. Niestety, dwaj z uczestników nie są wstanie uczestniczyć z powodów ... zdrowotnych, więc zostałeś tylko ty. Muszę jednak sprawdzić czy potrafisz też walczyć mieczem, nie tylko kieliszkiem. Zmierzysz się z naszym najlepszym wojownikiem. Tasławie! Chodź do nas, mam dla ciebie rozrywkę, żebyś nie zgnuśniał tej zimy ... Walka będzie podzielona na pięć podejść, każde kończy się trafieniem. Ty niewolniku musisz wytrwać do końca. Jak cię wołają?
- Ej, ty! Panie ... A na imię mam Wołk.
- No, dobra ... dowcipnisiu. Zobaczymy jak ci z mieczem pójdzie.
Utworzono krąg w którym mieli walczyć. Tasław, najlepszy wojownik okrutnego świata Starej Waśni i nikomu nieznany Wołk ze wschodniej puszczy. Ruszyły zakłady, najczęściej stawiano nie na to, kto wygra, bo to zdawało się przesądzone, lecz ile rund wytrzyma niewolnik.
Wódz dał znak i walka się rozpoczęła. Jego wojownik niedbale zakołysał mieczem i znienacka uderzył przeciwnika celując gdzieś w korpus, jednak niewolnik zdążył zasłonić się tarczą.
Może to nie będzie takie proste jak się wydawało - pomyślał Wilk patrząc na zastawę Wołka. On chyba nie pierwszy raz walczy, może nie był zwykłym chłopem. - Ciekawe co znaczy jego imię, brzmi jakby znajomo.
Przeciwnicy jeszcze chwilę krążyli naprzeciw siebie, wymieniając ciosy i nagle jeden z sędziów krzyknął: Trafiony!
Oczywiście przegranym był niewolny, w końcu walczył z czempionem ...
Następne starcie. Tym razem Tasław nie wachlował powietrza mieczem tylko od razu zaatakował. Uderzenie, odbicie tarczą, uderzenie, znów odbicie. Wołk walczył bardzo defensywnie, jakby nie potrafił albo bał się atakować. Tasław znów uderzył tym razem wykonując jakiś zwód i trafił w udo, tuż pod tarczą. Wołk znów przegrał.
Trzecie podejście. Prawie bliźniacza powtórka poprzedniego i przegrana niewolnika.
Stop! - krzyknął jarl - dajcie im wody, bo po poprzednim turnieju nasz Wołk może paść za chwilę z odwodnienia.
Sam wziął dzbanek od służącej i podszedł z nim do Wołka.
- Masz, pij. Dasz radę jeszcze? Wytrzymasz?
- Nie wiem panie, coraz bardziej mnie to wkurza. Zaraz mu chyba spuszczę manto, tylko mi ten miecz przeszkadza. Mogę dostać topór?
- Jak to? Broniłeś się bo myślałeś że nie możesz atakować?
- No sami powiedzieliście panie że mam wytrzymać pięć podejść. Już w drugim mogłem skończyć zabawę ...
Nastał ranek, właściwie to dosyć późny ranek. Słońce już dawno było na niebie, a to w zimie oznajmiało dosyć późną porę. Wydarzenia wczorajszego dnia jednak w pełni usprawiedliwiały zmęczenie zarówno niewolnych, wojów jak i ich pana.
Wołk właśnie stał przed jarlem i zastanawiał się jaką poniesie karę. Chociaż po prawdzie nie był, w jego mniemaniu niczego winien. Ot, gdy się dowiedział że może atakować, po prostu uderzył przeciwnika, wkładając co prawda w to całą swoją siłę, w tarczę. Stało się i tyle, tarcza pękła ale niestety razem z ramieniem Tasława. Całe szczęście że były to bitewne, nieostre miecze. Strach pomyśleć co byłoby gdyby dostał topór jak prosił.
Teraz stał i czuł jak odpływa marzenie o wolności i przygodach w dalekich krajach. Pewnie teraz, w najlepszym razie czekają go kajdany i robota do końca życia przy kieracie.
Z zamyślenia wyrwał go głos Wilka:
- No czego się tak krzywisz? Wygrałeś. Boisz się kary za zepsucie mojego najlepszego wojownika? Cóż, do wesela się zagoi ... a Tasławowi do tego się chyba nie spieszy ... haha. Ty w nagrodę jesteś wolny. Możesz teraz odejść albo pracować dla mnie i dobra naszej osady. Przyznaję że wolałbym żebyś wybrał do drugie. Lepiej dla mnie ale i tobie się opłaci. Świata zwidzisz i zarobisz sporo.
- Panie, gdzie mi będzie lepiej niż na twojej służbie. Mam już swoje lata i swoje doświadczyłem. Byłem kiedyś drwalem, wiem co to ciężka robota, a pustki w komorze na przednówku. U ciebie nawet jako niewolnik nie zaznałem głodu, więc tym bardziej go nie poczuję będąc wolnym.
- Dobrze już, dobrze. Nie musisz mi słodzić ... Idź teraz do zbrojowni, weź co potrzebujesz na drogę, nawet kolczugę możesz sobie wybrać.
- Kolczugi wolałbym nie dźwigać na grzbiecie, ciężkie to to i w leśnych ostępach zawadzać będzie. Wezmę sobie jakąś przeszywanicę. Waży tyle samo ale przynajmniej cieplej będzie. Mogę dostać topór? Zamiast miecza? Od małego nawykłem. Wezmę też łuk, najlepiej taki jak używają te diabły stepowe. Widziałem raz myśliwego z czymś takim, jest mniejszy od naszych. Przy bieganiu między gałęziami zawadzać nie będzie.
- Jak powiedziałem bierz co potrzebujesz. Dziwię się tylko że mówisz o bieganiu ... konia nie weźmiesz?
- Panie, gdzie ja tam na konia. Nogi mi będą zwisały do ziemi, a koń się zmęczy po paru dniach. Zima zresztą , czym ja go karmić będę ? Nie wiadomo gdzie droga poprowadzi. Nie wiadomo przecież nawet czego mam szukać.
- O to czego szukać się nie martw. Wiedząca mówiła że wystarczy tylko wyruszyć w drogę myśląc o Starej Waśni, a cudowne przedmioty same wskażą ci drogę do siebie. Nie będzie oczywiście łatwo je zdobyć. Podobno wiele pułapek czeka na śmiałka. miejmy nadzieję że sobie poradzisz. Wszyscy w naszej wiosce na to liczą. Chcesz coś specjalnego na drogę?
- Jeśli mógłbym prosić, to tylko mały bukłaczek Ducha Puszczy. Żeby cieplej było maszerować. Podobno w dawnych czasach, w odległych krainach podobny napój ochronił mała wioskę przed podbojem przez wielką armię. Całe legiony nie mogły jej zdobyć ...
- Ech , dobrze, dostaniesz ... Tylko uważaj. Podobno alkohol zabija ...
- Panie, teraz jestem wojownikiem a każdy wojownik musi patrzeć śmierci w twarz z odwagą ...
Tak się zaczęła podróż naszego bohatera. Co będzie dalej czas pokaże ...


Powrót do spisu opowiadań



Menu

___________________________________________
Kontakt: admin@starawasn.com Wersja Polska
Zalecana przeglądarka to Google Chrome lub Mozila FF.
Gra autorska: intechspiration.com
Wersja: 6
2006-2024
Polityka Prywatności